wtorek, 11 stycznia 2011

Dlaczego trzeba kontrolować swoje inwestycje?


Tytułowe pytanie wydaje być się pytaniem retorycznym. Chyba każdy inwestor, albo też po prostu każdy kto się za niego uważa, zdaje sobie doskonale sprawę z konieczności bieżącego kontrolowania swoich inwestycji. Ale właściwie po co? Po to aby na bieżąco mieć możliwość reagowania na wszelkiego rodzaju ruchy swoich walorów/akcji/obligacji/funduszy. Po to żeby nie obudzić się z przysłowiową „ręką w nocniku” kiedy dana inwestycja straci 5/10/20 %, albo po prostu żeby zrealizować zyski.

Przeglądając blogosferę widzimy że praktycznie każdy bloger prowadzi jakieś zapiski swoich inwestycji. Ich forma i częstotliwość prowadzenia jest różna, niemniej praktycznie każdy dokonuje czegoś na wzór podsumowania miesiąca. Tego rodzaju zestawienie wykonuje również i ja, już od ponad roku. Pozwalało mi to zawsze na „ogarnięcie” wszystkich inwestycji, choćby ich ilość była duża, a przede wszystkim na kontrolę ich rentowności.

Do czego zmierzam? Otóż, na chwilę obecną mój portfel jedynie w niewielkim stopniu składa się z funduszy inwestycyjnych. Swego czasu stanowiły one jednak znaczną część tego portfela i wtedy właśnie postanowiłem prowadzić pełną buchalterię dotyczącą właśnie FI. Na koniec każdego tygodnia wprowadzałem do przygotowanego szablonu w Excelu wartość funduszu. Na bieżąco kontrolowałem ich rentowność i w razie potrzeby reagowałem. Niestety, w momencie kiedy pozbyłem się większości FI, przestałem też prowadzić swoje zapiski, a na notowania tych które posiadałem też nie zwracałem szczególnej uwagi.

Postanowiłem ostatnio przyjrzeć się dokładnie funduszom w moim portfelu. Po krótkiej analizie wycen z ostatnich kilku miesięcy postanowiłem pozbyć się jednostek UniObligacji Nowej Europy. I tu właśnie nauczka, że trzeba kontrolować swoje inwestycje, choćby to był tysiąc złotych, jak w tym przypadku. Fundusz ten już od ok. 3 miesięcy dawał wyraźne sygnały do jego sprzedaży – wynik na poziomie ok. -4% za ostatni kwartał jest chyba najlepszym na to dowodem. Zlecenie sprzedaży wystawiłem 03.01, jednak zostało ono zrobione z datą wyceny 04.01.

W ten sposób na funduszu, który swego czasu osiągał niezłe wyniki, udało mi się zarobić niewiele. Ostateczna kwota transakcji to 1010,01. Czyli dokładnie 1,001% w 11 miesięcy. To jest interes! Sam jestem sobie winien - jak widać na moim przykładzie inwestycje trzeba kontrolować i wyciągać z tego wnioski.

1 komentarz:

  1. Oj, a nie zabrakło cierpliwości? W fundusze inwestuje się długoterminowo. JAk widzę na ich wykresie to jest to małą korekta w trendzie wzrostowym

    OdpowiedzUsuń